W połowie czerwca minister rolnictwa zapowiedział, że od sierpnia 2019 roku ma rozpocząć się program przyznawania dotacji na nawadnianie w rolnictwie. Według informacji rolnik będzie mógł za te dotacje wykonać m.in. ujęcie wodne lub infrastrukturę rozprowadzenia wody.

Sprawie przyjrzałem się na prośbę jednej z Czytelniczek. Jak możemy przeczytać w artykule Tygodnik Poradnik Rolniczy:
 

Dotacje w zakresie nawadniania w rolnictwie będą wspierane w trzech kategoriach:

  • operacje ulepszające już istniejące instalacje nawadniające;
  • operacje powiększające obszar nawadniania;
  • operacje jednocześnie powiększające obszar nawadniania oraz ulepszające już istniejące instalacje.

Ubiegając się o dotacje na nawadnianie, w przypadku ulepszenia istniejących instalacji, trzeba będzie doprowadzić do oszczędności wody na poziomie co najmniej 10%. Z tego powodu każda z inwestycji będzie musiała mieć zainstalowane urządzenie do pomiaru zużycia wody.

Pierwsze trzy punkty wyglądają obiecująco. Powiększenie obszaru nawadniania i uszczelnienie czy też zwiększenie efektywności instalacji nawadniających. Uszczelnienie jest bardzo dobrą drogą, bo oszczędniej i efektywniej korzysta się z zasobów, tą samą drogą poszły programy dofinansowania infrastruktury wodociągowej, co pozwoliło ograniczyć straty z sieci.  Europejska Agencja Środowiska również wskazuje, że wydajne nawadnianie to priorytet. Pytanie tylko czy wskaźnik co najmniej 10% to nie za mało? Zapewne w wielu przypadkach uda się osiągnąć więcej, ale na potrzeby rozliczenia projektu przyjmuje się łatwo osiągalne wskaźniki.

Co do powiększenia obszaru nawadniani nie wygląda już tak różowo, bo skąd brać więcej wody? Uszczelnienie instalacji o co najmniej 10% nie zwiększy znacząco powierzchni nawadnianych upraw. Odpowiedź skąd ma być ta woda znajdziemy w dalszej części:

Do kosztów kwalifikowanych będą zaliczane m.in.: 

  • nakłady poniesiony na wykonanie ujęcia wody na potrzeby nawadniani (studnie, zbiorniki) ;
  • zakup nowych maszyn i urządzeń do poboru wody, pomiaru zużycia wody,
  • nabycie urządzeń do magazynowania, uzdatniania i odzyskiwania wody;
  • zakup urządzeń lub nowych instalacji do rozprowadzania wody;
  • nabycie oraz montaż nowych systemów nawadniających.

Duże wątpliwości budzi u mnie przede wszystkim pierwszy punkt. Bo w pierwszej kolejności powinno się podejmować działania przynoszące wiele korzyści. Zaliczają się do nich śródpolne zadrzewienia i oraz stawy, a także przekształcenie rowów melioracyjnych odwadniających na rowy odwaniająco-nawadniające. Czyli te rozwiązania, które pomagają zatrzymać wody opadowe w krajobrazie, a w dodatku przynoszą szereg innych korzyści, w tym przeciwdziałanie powodzi i zwiększenie bioróżnorodności. Priorytet wszystkich inwestycji wymagających wody powinien być realizowany zgodnie z poniższym schematem.

zagospodarowanie zasobow.png

Problemem jest oczywiście zmienność w rozkładzie opadów, zarówno czasowa jak i przestrzenna. Jednak mimo wszystko tak powinien być ustawiony priorytet wykorzystania zasobów wody, bo korzystają z nich nie tylko rolnicy.

Natomiast podpunkt trzeci wprowadził mnie niemal w stan euforii. Żebyście nie musieli przewijać w górę, przytaczam go jeszcze raz:

nabycie urządzeń do magazynowania, uzdatniania i odzyskiwania wody

I o to właśnie chodzi. Ciekawe jaki procent środków z programu pójdzie na finansowanie takich działań. Nie wiadomo co będzie można zakwalifikować do tych rozwiązań, ponieważ poza informacjami medialnymi, nie znamy jak na razie więcej szczegółów, a na stronach ministerstwa też brak informacji o tym programie. Ale jak dla mnie pod magazynowanie można byłoby podciągnąć właśnie przebudowę melioracji czy tworzenie śródpolnych zbiorników wodnych. Co do uzdatniania i odzyskiwania wody, to pierwsze na myśl przychodzi mi wykorzystanie oczyszczonych ścieków komunalnych, które mogłyby bezpośrednio lub po podczyszczeniu służyć nawadnianiu pól. Jednak z realizacją takich inwestycji będzie trzeba jeszcze trochę poczekać, bo w Parlamencie Europejskim trwają jeszcze prace nad minimalnymi wymogami jakości oczyszczanych ścieków. Wykorzystanie ścieków jest jedną z czterech metod wskazywanych przez Europejską Agencję Środowiska zapewnienia wody dla rolnictwa przy jednoczesnym dbaniu o odpowiednia ilość i jakość wody dla pozostałych jej użytkowników.

Zawarte w artykule Tygodnik Poradnik Rolniczy informacje o przyznawaniu punktów za składane wnioski również należą do zalet tego programu, bo środki powinny rzeczywiście zostaną skierowano do regionów i podmiotów, które oprócz produkcji rolniczej dbają też o ilość zasobów oraz aspekty środowiskowe:

  • położenie gospodarstwa na terenie gminy zagrożonej suszą rolniczą – do 15 punktów przyznawanych proporcjonalnie do liczby lat, w których wystąpiła susza w okresie ostatnich 10 lat;
  • potencjalne oszczędności wody dla operacji ulepszających już istniejące instalacje nawadniające;
  • relizowanie programu rolno-środowiskowo-klimatycznego.

Pytanie tylko na jakie podstawie gmina będzie klasyfikowana jako zagrożona suszą rolniczą? Najlepiej jakby podstawą były dane z realizowanego przez Wody Polskie projektu Stop Suszy.

Jak na razie tyle można powiedzieć o tym programie. Jak ukaże się więcej szczegółów, będzie można przeanalizować dokładniej jego założenia i potencjalne efekty. Ale żeby moja ocena nie była oderwana od rolniczych realiów zapytałem o opnie na temat tego programu osoby z jednej z grup rolniczych na facebook`u, a w innych artykułach internetowych znalazłem dwa ciekawe komentarze i od nich zacznę (pisowania oryginalna):

Przypominam, że źródła i inne ciekawe informacje związane z tematem znajdziecie na samym końcu wpisu.

Podstawą powinna być inwestycja w budowę zbiorników wodnych a nie sprzęt do podlewania. Powinniśmy gromadzić wodę a nie lać. Wprowadzenie prawa, że każde gospodarstwo o powierzchni pow 30 ha powinno obowiązkowo posiadać zbiornik wodny o określonej powierzchni. Np na każde 30 ha wielkości gospodarstwa 0,5 ha stawu. Uproszczenie prawa, że stawy w ramach tego wymogu budowane tylko na zgłoszenie po wydaniu opinii przez lokalne służby od melioracji. Do budowy takich zbiorników odpowiednie dofinansowanie, to stworzymy mikroklimat i złapiemy trochę wody która dziś płynie do Bałtyku, będzie to znacznie lepsze od dzisiejszego EFA gdzie wystarczy ugorowanie kawałka pola. Tu widzę że kolejny program pod producentów sprzętu.

Podstawą powinno być ograniczenie bezproduktywnego spływu powierzchniowego ( na terenach pofałdowanych), następnie ograniczenie odpływu, dopiero w następnej kolejności inwestycje w gromadzenie wody. I tutaj budowa jakichś stawków bez ładu i składu nic nie da- musi być kompleksowe podejście. Na własnym terenie widzę to postawione zupełnie na głowie: najpierw kopanie rowów jak kanion Kolorado, bo zaorujemy każdy kawałek łąki, potem wiercimy studnie i ciągniemy wody głębinowe do nawodnień. Gdy pogorszy się jakość wód przeznaczonych na cele komunalne będzie bubu. Tu się zgadzam z „przedpiśćią”, że ktoś kto chce nawadniać ma obowiązek sam zadbać o swoją wodę. Jeśli tak będzie, to prędzej się puknie kluczem francuskim w łeb, niż spuści wodę z bagienka, które zajmuje promil powierzchni gospodarstwa osuszając przy okazji dziesiątki hektarów wokół.

Co do informacji, które dostałem w komentarzach na grupie rolniczej. Cieszę się, że pojawiały się też głosy podobne do mojego stanowiska. A jak się pojawiał głos przeciwny to był na to kontrargument, do ciekawszym należą:

Nawet wody gruntowe i głębinowe nie są nieskończone. Więc te liczniki są dobre. Kolejna sprawa inaczej ten program powinien działać. W dużej części powinien się opierać na podniesieniu poziomu wód gruntowych.

Jeżeli nie masz dostępu do wód opadowych /rzecznych musisz skupić się na produkcji ekstensywnej, eksploatacja intensywna pokładów glebinowyvh to katastrofa, te złoża odnawiają się setki tysięcy lat.

Jestem rolnikiem a mimo to uważam, że trzeba zatrzymać wodę z opadów a nie obniżać poziom wód gruntowych.

Z innych ciekawych komentarzy dodał bym jeszcze:

w wielu regionach Polaki wykonać dobrowolne scalanie gruntów aby można nawadniać. Przykładem może być moje gospodarstwo, które położone jest na trzech powiatach czterech gminach dziesięciu miejscowościach w ponad 70-ciu kawałkach. Jak nawadniać pole które jest szerokie 10 m.

I jeszcze ostatni komentarz, który jest bliski jednej z mojej dewiz życiowych, żeby zamiast dawać głodnemu rybę, dać mu możliwość nauczenia się robić wędkę.

Wszystkie programy dofinansowania to są takie slogany na potrzebę chwili , jest susza minister będzie dofinansował nawadnianie niech oni skończą z rozdawanie pieniędzy a niech postarają się o to aby rolnik dostawał godziwe pieniądze za swój produkt a nie tylko w latach kiedy jest susza i towar z natury staje się drogi . Jeżeli my dostaniemy odpowiednie pieniądze to będzie nas stać na to żeby zainwestować z własnych pieniędzy w nawodnienie W innym przypadku znowu pójdą w błoto pieniądze które mogłyby się przydać rolnikom na coś innego

Dziękuję wszystkim osobom z grupy „Rozmowy o rolnictwie”, które wyraziły swoje zdanie odnośnie tego ministerialnego programu.

Dziękuję wszystkim, którzy wspierają moją pracę, a szczególnie Patronom, którzy poprzez darowizny wspierają dalszy rozwój mojej wodnej pasji. Możesz do nich dołączyć zostając moim Patronem lub Mecenasem
tutaj więcej informacji

Możesz też zarejestrować się poprzez poniższy formularz, aby otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach. Nie ujawnię nikomu Twojego adresu!


Więcej informacji: