Dziś będzie mało liczb, tabel i danych – co nie oznacza, że będzie nierzetelnie. Temat wydaje się wyświechtany i ogólnie znany, ale mam taką nadzieję, że każdy z czytelników Świata Wody z pewnością znajdzie w tym materiale coś, co pozwoli spojrzeć na zagadnienie być może z nieco innej perspektywy

Co każdy z nas wie (od dziecka) o źródłach Królowej Polskich Rzek? Ano z pewnością to, że zlokalizowane są one w Beskidzie Śląskim, a dokładniej na zboczach Baraniej Góry (przy okazji przypominam, że szczyt ten nie jest najwyższym w tej grupie górskiej, bo tutaj często zdarza się pomyłka). Ponadto, co wynika niejako już z kontekstu poprzedniego zdania, nie ma jednego pojedynczego źródła, ale są dwa główne (w sensie geograficznym), a w zasadzie trzy (patrząc okiem hydrologicznym). Oczywiście te dwa źródła – to potoki o wdzięcznie brzmiących nazwach: Czarna i Biała Wisełka. Ten trzeci, to potok Malinka. Wisełki łączą się w zbiorniku zaporowym zwanym potocznie jeziorem Czerniańskim, a w sensie hydrologicznym o Wiśle mówimy dopiero po dołączeniu potoku Malinka do tej kompanii. W zasadzie od tego momentu mówimy o tak zwanej Małej Wiśle.

Tyle (sic!) suchych faktów, które każdy może sobie wyguglować, a teraz wchodzimy w ciekawsze niuanse. Źródła rzeki Wisły zaczęły być na topie mniej więcej w okolicach XIX wieku. Ciekawość geograficzna nie była tutaj jedynym powodem. Należy pamiętać, że kraj był obolały rozbiorami i coraz częściej zaczynano szukać czynnika spajającego polskość, jakiegoś symbolu wysokiej rangi. Oczywiście rzeka Wisła była idealnym synonimem, który spinał polskie ziemie „od morza, aż do Tatr”, przepraszam – od Beskidów do Bałtyku. Skoro mowa o rzece miała taki kontekst, to należało odbyć podróż do źródeł. Co ciekawego odkryli poszukiwacze podczas tych eskapad? Otóż to, że Królowa wypływa z miejscowości (a jakżeby mogło być inaczej) o nazwie Wisła. Przy okazji: niemałym szokiem kulturowym był fakt, że ta miejscowość (aktualnie formalnie miasto), była zamieszkana przez ludność etnicznie polską, wśród której wyznawcy katolicyzmu byli mniejszością wyznaniową?! Drugim szokiem mógł być (i był) fakt, że w XIX wieku analfabetyzm wśród tych prostych górali wynosił poniżej 3%. Wracając do rzeki: Nieopodal miejsca gdzie łączyły się obie Wisełki stała stara szkoła, która po oddaniu do użytku zbiornika Wisła Czarne (1973), została zalana. Od lat 30 XX wieku nad tą doliną, a od momentu wybudowania zapory, nad powierzchnią „jeziora” dominuje zameczek prezydencki. Wcześniej był tam pałacyk myśliwski Habsburgów, dawnych administratorów tych terenów.

Wisełki z chemicznego punktu widzenia są ciekawym zagadnieniem. Wypływają ze zboczy tej samej góry. Ich źródła znajdują się na podobnej wysokości n.p.m. i są oddalone od siebie w linii prostej mniej więcej o kilometr. Tymczasem różnią się od siebie diametralnie. Aż się ciśnie na usta opis, że Biała Wisełka jest w mejnstrimie, a Czarna w awangardzie. Dlaczego? Ponieważ jeśli chodzi o skład chemiczny – ta pierwsza nie różni się od większości beskidzkich potoków. Przyjrzyjmy się zatem tej drugiej. Co ją wyróżnia? Nie ma jednoznacznego źródła. Obszar źródliskowy jest w miarę wypłaszczony, nieco bagnisty i pokryty „oczkami, z których coś cieknie”. To „coś” nie przypomina górskiego źródełka z krystaliczną bijącą spod skały orzeźwiającą zimną wodą. Tutaj sączy się rdzawa ciecz, w której czasem pływają „obślizłe slajmy” czy też mówiąc równie potocznie – gluty.

Ze względu na swoją profesję, skosztowałem tej cudownej wody. Żyję, ale nie polecałbym innym, ponieważ doznania przy spożywaniu nie należą do kategorii mistycznych. Co zatem składa się na bukiet smakowy tych źródeł? Oczywiście bardzo duże stężenie żelaza, które może przekraczać 2000 µg/dm3. Co tam dalej ciekawego mamy? No, kwaśny odczyn oczywiście, zdarza się że czasem w okolicach 5 lub może nawet ciutkę mniej. To oczywiście jest przyczyna doskonałego wypłukiwania metali. O żelazie już wspomniałem, ale nie należy zapominać o manganie, czy glinie oczywiście. Jeśli chodzi o mangan, to spływa on spokojnie rozpuszczony w nurcie omawianego potoku w dół doliny. Potem zasypia spokojnie w osadach dennych zbiornika zaporowego i przypomina o sobie w okresach suchych i ciepłych. Jeśli zaś chodzi o glin, albo jak kto woli, aluminium to sytuacja jest następująca. Poziom około 300 µg/dm3 nie jest z pewnością niczym zaskakującym w tym terenie. Jak twierdzą niektórzy naukowcy, to właśnie ten pierwiastek przyczynia się do tego, że w Czarnej Wisełce nie ma pstrągów. Jest on bowiem toksyczny głównie dla narybku. Czy o czymś jeszcze zapomniałem? Ach no tak – organika! Wartość związków organicznych w wodach źródlanych Czarnej Wisełki nierzadko przekracza kilkakrotnie normy przewidziane dla wody do picia.

Dla osób siedzących w temacie podam ciekawostkę: wody te (oczywiście jeśli się nie wzburzy osadów i nie nabierze glutów) charakteryzują się niską mętnością, grubo poniżej 1 NTU, a jednocześnie potrafią wykazywać się niesamowicie niską transmitancją w nadfiolecie, dochodzącą nierzadko w okolice 10%. Cóż, organika tak ma, ku wściekłości technologom wody, którzy włosy z głowy rwą, aby wywalić związki humusowe z wody przed poddaniem jej procesom dezynfekcji. Kończąc ten soczysty przegląd chemizmu „ciemnej siostry” dodam tylko, dla formalności, że jest to woda ultramiękka charakteryzująca się niezwykle niską przewodnością.

Mam nadzieję, że zachęciłem Państwa do podróży ku źródłom. Kiedy pójdziecie czarnym szlakiem wzdłuż bystrych nurtów Czarnej Wisełki to proszę nie komentujcie jej podejrzanej barwy, czy piany, stwierdzeniem, że to pewnie szambo w schronisku powyżej wybiło. Szamba nie sprawdzałem, ale schronisko jest godne polecenia.

PS: Oczywiście chemizm Czarnej Wisełki zależy dosyć mocno od warunków pogodowych i bywają okresy, kiedy nie jest aż tak źle, jak to opisałem w artykule.

  • Fotografia główna: tablica pamiątkowa przy źródle Białej Wisełki skąpana w porannym słońcu.
  • Fot2: Tablica na jednym z przystanków autobusowych, o istnieniu której chyba prawie nikt nie wie. Dobrze, że jest, ale z racji ilości osób wsiadających/wysiadających na tymże przystanku, chyba lepszym pomysłem byłby jakiś banner nad drogą lub wielkoformatowa tablica obok drogi.
  • Fot3: Nieco mroczna wizualizacja Zameczku Prezydenckiego, ale akurat taką miałem pod ręką. Jak będę w posiadaniu lepszej – to zamienię 😉
  • Fot4: Wypływy Czarnej Wisełki. Fotografia być może też nie jest z kategorii wypasionych, ale chodziło o wspomniany w tekście „slajm”, który tuż przed zrobieniem tego zdjęcia, uaktywniłem mieszając ręką w osadzie dennym.
  • Fot5: Majestatyczne świerki odbijają się dumnie w żółtawych wodach Czarnej Wisełki, nieco poniżej źródeł (wypływów)
  • Fot6: Jest „maleńką” manipulacją, ponieważ ciek na fotografii nie przynależy do zlewni Czarnej Wisełki, ale zlokalizowany jest zupełnie niedaleko i jest charakterystyczny dla tamtych terenów.

PS2 Wszystkie fotografie w tym materiale nie zostały od nikogo „wypożyczone”. Wykonałem je własnoręcznie.