1 listopada to w polskim świecie wody początek nowego roku hydrologicznego. Jest to związane z opadami śniegu, które w przeszłości mogły się już zaczynać w listopadzie, a pokrywa śnieżna mogła się utrzymywać przez dłuższy czas wpływając na bilans wodny na wiosnę, szczególnie w czasie kolejnych wiosennych roztopów. Z jakimi zatem zasobami wchodzimy w nowy rok hydrologiczny 2021? O tym poniżej w kolejny raporcie suszowym, a może już nie suszowym?
Tradycyjnie zacznę od suszy atmosferycznej. Ostatnio na jednej z wrocławskich grup na facebooku zgłębialiśmy temat warunków wodnych w okolicach Wrocławia. Jak podaje blog Pogoda i klimat:
„Warto zwrócić uwagę, że w niektórych miejscach obecny rok jest już wyjątkowo wilgotny. We Wrocławiu suma opadu od stycznia do października osiągnęła 692.6 mm przy rekordzie rocznym równym 776.2 mm (1977). Wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy od 2009 roku przekroczony tu zostanie próg 700 mm. W Opolu suma opadu do października 2020 włącznie wyniosła 736.4 mm, rekord z 2010 to 868.3 mm.”
W sumie nic dziwnego skoro w tamtym regionie mieliśmy rekordowe sumy miesięcznych opadów w lutym (60,9 mm), w czerwcu (210,9 mm), a wrzesień był bliski rekordu (93,1 mm, a rekord wynosi 109,5 mm). Ponadto maj i sierpień były powyżej średniej wieloletniej. Dane za październik, wkrótce na wspomnianym blogu Pogoda i klimat, który przy okazji Wam gorąco polecam. Jest tam dużo cennych informacji pogodowych i klimatycznych.
W mojej rodzinnej Łodzi ten rok zapewne też zakończy się powyżej średniej rocznej sumy opadów. W okresie styczeń-wrzesień mieliśmy już 485,6 mm opadu (dane z IMGW opracowane przez Pogoda i klimat), a jak podaje Pogoda w Łodzi suma opadów w październiku wyniosła 86,5 mm – co daje nam wartość dwukrotnie większą od średniej wieloletniej. Łącznie mamy zatem już 572,1 mm – przed ostatnimi dwoma miesiącami roku mamy już przewyższoną średnią wieloletnią (1951-2019) wynoszącą 569,1 mm.
Jak widzicie na podstawie powyższych danych można by stwierdzić, że suszy atmosferycznej w październiku nie mieliśmy, ale były regiony kraju, gdzie opady były bliskie przeciętnym dla tego miesiąca, co dobrze widać na poniższej mapie wskaźnika SPI-1 (opad bez parowania). Rozkład SPEI-1 uwzględniającego parowanie wygląda podobnie, bo mimo, ze październik był ciepły to wielkość opadów zniwelowała efekt zwiększonego parowania.

W przypadku suszy rolniczej, nie znajdziemy już oceny wskaźnika KBW obejmującej październik, bo okresy raportowania, bo zgodnie z informacją na stronie IUNG:
„Zgodnie z definicją określoną w ustawie o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich, suszę oznaczają szkody spowodowane wystąpieniem w dowolnym sześciodekadowym okresie od dnia 21 marca do dnia 30 września danego roku – klimatycznego bilansu wodnego poniżej określonej wartości dla poszczególnych gatunków lub grup roślin uprawnych oraz kategorii glebowych.”
Na szczęście są mapy SPI i SPEI na stronie eszua.pl oraz mapy IMGW dotyczące wilgotności gleby na różnych głębokościach. Nie jest to bezpośrednie przełożenie na warunki glebowe oraz zapotrzebowanie roślin na wodę, ale na bazie tych map będzie można obserwować jak się zmienia sytuacja i przez zimę jest szansa na odbudowę zasobów wód podziemnych.
Na mapach wskaźnika SPEI-3, widać, że ostatni kwartał wypadł dobrze w południowozachodniej i centralnej Polsce. Natomiast północna i wschodnia część kraju to bilans opad-parowanie był albo niekorzystny albo w granicach średniej. Na mapach wilgotności gleby widać efekt ostatnich opadów i to także w warstwie 28-100 cm, która jak pamiętacie z poprzednich wpisów prawie nie reagowała na opady w ostatnich miesiącach. Jak widać na animacji obejmującej ostatnie 3 miesiące, woda zaczęła docierać do tej warstwy trochę już we wrześniu, ale dopiero w październiku zaczęły znikać barwy czerwono-pomarańczowe.



Rzeki też wróciły do stanów średnich – wiele dni z opadem zasiliło je nie tylko chwilowo, jak to bywało w okresie letnim, ale także poprzez wolniejszy przepływ podpowierzchniowych ustabilizowały nam się przepływy w wielu rzekach i na koniec października czarnych trójkątów (niżówka – stan suszy) było nie wiele. W listopadzie prawdopodobnie za dużo się nie zmieni. Jak podaje na swoich stronach IMGW:
„początek roku hydrologicznego przyniesie głównie stabilizację stanu wody na rzekach w kraju. Zagrożenie niżówką i suszą hydrologiczną będzie niewielkie z uwagi na intensywne opady deszczu w październiku i wypełnienie retencji”

Wiele osób już zapomniało o suszy i w sumie się nie dziwię, jak przy tak deszczowej pogodzie ostatnich miesięcy można jeszcze mówić o suszy? Jednak Ci co śledzą dłużej moje informacje o suszy, to wiedzą, że został nam jeszcze jeden jej wymiar – susza hydrogeologiczna. Ta, która powstaje najdłużej i ta, która najdłużej też zanika. Pokazane wcześniej mapy wilgotności gleby są dobrą prognozą na najbliższe miesiące, o ile nadal będzie padać. Zobaczymy co przyniosą kolejne miesiące. Tym bardziej, że zgodnie z prognozą przygotowaną przez PIG na listopad, z mapy nadal nie znikają obszary zagrożone niżówką wód podziemnych. Jak porównamy to z mapą pokazaną pod koniec września to widać, że w niektórych regionach obszar suszy hydrologicznej powiększył się, a w innych wyszliśmy już z niżówki – Co z tą suszą we wrześniu?

Rozwój deficytu w niektórych z tych regionów można prześledzić na wykresach zwierciadła wody w studniach monitoringowych, które można prześledzić w raportach opracowanych przez PIG-PIB. W województwie lubuskim w punkcie obserwacyjnym nr II/362/1 w Słońsku prognozuje się kontynuację niżówki hydrogeologicznej (scenariusz A i B), co widać poniżej.

Dziękuję wszystkim, którzy wspierają moją pracę, a szczególnie Patronom, którzy poprzez darowizny wspierają dalszy rozwój mojej wodnej pasji. Możesz do nich dołączyć zostając moim Patronem lub Mecenasem
tutaj więcej informacji
Możesz też zarejestrować się poprzez poniższy formularz, aby otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach. Nie ujawnię nikomu Twojego adresu!