W tym roku nie atakowałem Was za często informacjami o ograniczeniach w korzystaniu z wody wodociągowej. Co prawda na fanpejdżu był przez dłuższy czas przypięty post, w którym na regularnie aktualizowałem informacje o nowych apelach i zakazach, ale opady, które rozpoczęły się od maja, spowodowało, że podobnie jak o suszy, wielu zapomniało o tych ograniczeniach. Ja jednak w tym roku przygotowałem się lepiej i zbieranie informacji robiłem systematycznie od kwietnia zbierając także więcej szczegółów o każdym przypadku. Podsumowanie poniżej.
Zacznijmy od ogólnej liczby w 2020 roku – skończyło się na 201 komunikatów o ograniczenie korzystania z wody wodociągowej. W zeszłym roku znalazłem 386 takich komunikatów. Czemu zatem w tym roku, wydawać by się mogło, że mokrym, było aż tyle komunikatów? Jedną z przyczyn może być fakt, że w zeszły roku pomysł pojawił się po sytuacji w Skierniewicach (Świadomość wartości wody na przykładzie Skierniewic.). Dzień po publikacji tamtego tekstu, sprawdziłem z ciekawości czy Skierniewice to jedyny przypadek z podobnym problemem. Na dwóch pierwszych stronach wyszukiwarki znalazłem około 20 komunikatów. I wtedy postanowiłem zacząć tworzyć mapę, w której tworzeniu pomagało wielu Czytelników bloga (Ograniczenia w korzystaniu z wody wodociągowej 2019.). Sam co jakiś czas też sprawdzałem czy pojawiają się nowe, a po sezonie próbowałem sprawdzić strony wszystkich gmin, województwo po województwie. Pomogło to uzupełnić listę, ale jako, że bloga prowadzę w wolnych chwilach to zabrakło czasu na sprawdzenie wszystkich gmin. Dlatego w zeszłym roku, szczególnie biorąc pod uwagę intensywność suszy, komunikatów mogło być więcej.

W 2019 roku szczyt komunikatów przypadł na okres 10-14 czerwca. Po deszczowym i chłodniejszym maju, przyszła fala upałów z niewielką ilością opadów. Widać do dobrze po mapach wskaźnika SPEI-1 (bilans opad – parowanie potencjalne w ciągu 30 dniu wstecz od dnia w którym wyliczono wskaźnik). 10 czerwca 2019 roku większość obszaru naszego kraju miała bilans porównywalny do normy wieloletniej, ale już dziesięć dni później, większość, szczególnie w centralnej Polsce, miała już ujemny bilans. A jak spojrzymy jeszcze na kolejną datę 10 lipca to widać, jak szybko rozwijała się susza, gdy większość kraju była już w głębokim deficycie.

W tym roku przygotowałem się lepiej i dane o komunikatach mogę Wam pokazać nie tylko w postaci map, ale także wykresów z mojej excelowskiej bazy. W 2020 r. większość komunikatów to początek roku, głównie kwiecień. W ciągu jednego tygodnia (23-30.04.) na listę wskoczyło 120 gmin . Ciepły i suchy kwiecień, po suchej i ciepłej zimie przyniósł tak szybko problemy z dostępem do wody. W kolejnych miesiąca z powodu opadów komunikaty prawie się nie pojawiały, ale w sierpniu ponownie mieliśmy mały przyrost ich liczby, bo znów zrobiło się sucho i ciepło. Co znów widać dobrze w oparciu o wskaźnik SPEI-1.


Co ciekawe rozkład komunikatów na mapie i w podziale na województwa, nie pokrywa się z miejscami na mapie o najbardziej niekorzystnym wskaźniku SPEI-1. Czemu? Tutaj już trzeba byłoby zgłębić dokładnie wszystkie przypadki. Dominuje mazowieckie (34 komunikaty), a za nim łódzkie, wielkopolskie i małopolskie – wszystkie powyżej 20 komunikatów.

Po powyższych informacjach widać, że serwis esusza.pl może być przydatny dla zakładów wodociągowych, w celu przewidywania, kiedy mogą być problemy z ciśnienie w sieci, w związku ze wzmożonym poborem. A skoro już o tym mowa, to warto przypomnieć, że te komunikaty nie są bezpośrednim skutkiem suszy- czyli, że z jej powodu brakuje wody. Jest to efektem zwiększonego jej pobory przez co na ujęciach wody pompy nie nadążają i ciśnienie w sieci spada, przez co mogą być problemy z normalnym korzystaniem z wody kranowej, szczególnie na obrzeżach sieci wodociągowej lub na wyższych kondygnacjach w budynkach. Wśród tegorocznych apeli niewiele z nich dotyczyło rzeczywistego obniżenia się poziomu wody w ujęciu – to tylko 3%, czyli 6 z 202 komunikatów – na podstawie treści komunikatów.

Burmistrzowie, wójtowie czy zakłady wodociągowe mogły wystosować komunikat w dwóch formach: apelu lub zakazu. Oczywiście w obu przypadkach treść była porównywalna. Przykładowy komunikat poniżej:
“Okresowy brak wody nie jest efektem żadnych awarii, tylko zwiększonego poboru, związanego z bardzo wysoką temperaturą i z masowym podlewaniem swoich upraw rolnych w przydomowych ogródkach. Pracownicy gminy stale kontrolują stan wody w zbiornikach, w których ilość wody zmniejsza się z powodu zwiększonego poboru. W związku z tym wprowadza się bezwzględny zakaz podlewania wodą z gminnej sieci wodociągowej ogródków przydomowych, działkowych, tuneli foliowych, terenów zielonych, upraw rolnych oraz napełniania basenów i oczek wodnych“
oraz inny losowo wybrany komunikat, tym razem apel:
“Z uwagi na obecny, niski stan wód oraz zapowiedzi meteorologów o niskim prawdopodobieństwie pojawienia się wystarczającej ilości opadów zwracamy się z prośbą do wszystkich mieszkańców gminy, o racjonalne korzystanie z wody i rozważne użytkowanie wody pitnej z sieci wodociągowej. Burmistrz Miasta i Gminy zwraca się z ogromną prośbą do mieszkańców Gminy o rozważne i możliwie oszczędne korzystanie z wody oraz ograniczenie do minimum podlewania przydomowych ogródków i trawników w obecnym czasie. Zaleca się wykorzystywanie wody pitnej z sieci wodociągowej wyłącznie do celów socjalno–bytowych. Ograniczenie zużycia zapewni odpowiednie ciśnienie wody w sieci oraz nie spowoduje przerw w jej dostawie. Zapowiada się kolejny rok, w którym susza da bardzo mocno znać o sobie. Dlatego w interesie nas wszystkich jest ograniczanie zużycia wody.“
W komunikatach dominowały apele – 173 na 202 komunikaty (86%). I znów pytanie czemu, skoro zakaz też jest możliwy? Pewnie dlatego, że zakaz od razu budzi większą niechęć potencjalnych wyborców, a małych gminach jest to jeszcze ważniejsze niż w dużych. Z drugiej strony, wielokrotnie spotkałem się też z opinią, że zakaz jest trudny do wyegzekwowania, bo trzeba by wieczorami przejść się po gminie i zrobić kontrolę, a który urząd pracuje po godzinach i ma tylu ludzi, i znów szczególnie w małych i średnich gminach?

Jak zatem w przyszłości radzić sobie z tym problemem? Podniesienie cen dla wszystkich nie będzie dobrym i akceptowalnym rozwiązaniem. Edukacja społeczeństwa jest jedną z dróg, ale czy przynosi ona skutki wystarczająco szybko? Innym rozwiązaniem, którego jestem zwolennikiem, jest stopniowana stawka opłaty za wodę. Jedna cena do wysokości przeciętnego zużycia, a druga kilka razy wyższa, gdy zużyjemy więcej. Takie rozwiązanie na części osób wymusi oszczędniejsze korzystanie z niej i nie wylewanie wody pitnej na trawnik. Innych skłoni do szukania rozwiązań, które pozwolą zaoszczędzić – od retencji deszczówki po zmianę wystroju ogrodu. A ci co powiedzą, że ich stać, zwiększą budżet wodociągów, które będą mogły dzięki temu poprawić budżet i przeznaczyć więcej środków np. na uszczelnienie sieci, aby nie było strat wody w trakcie jej przesyłania. A Wy jak myślicie, jak rozwiązać problem opisany powyżej?
Dziękuję wszystkim, którzy wspierają moją pracę, a szczególnie Patronom, którzy poprzez darowizny wspierają dalszy rozwój mojej wodnej pasji. Możesz do nich dołączyć zostając moim Patronem lub Mecenasem
tutaj więcej informacji
Możesz też zarejestrować się poprzez poniższy formularz, aby otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach. Nie ujawnię nikomu Twojego adresu!
Super opracowanie, cieszę się że kontynuujesz temat. Na dane z 2019 roku powoływałem się przy wielu okazjach 🙂
Cieszę się, że przydatne, chociaż czuję, że przy lepszych narzędziach mógłbym dokładniej zbierać dane i może byłoby tego więcej 😉