Krzaczki pomidorków w doniczkach na balkonie. Bazylia i tymianek w doniczce. Pelargonie na 10-tym piętrze w bloku. Fiołek alpejski w doniczce na prezent dla starszej już cioci. To świetne pomysły, a ogrodnictwo balkonowe zdobywa kolejnych entuzjastów.

Gdy jednak te aplikacje próbuje się przeflancować i przeskalować na przestrzeń miejską, a następnie zastąpić nimi naturalną roślinność, o krajobrazowy dysonans nietrudno. Ot taki przykład.

Fot 1. Szkoda, że nie wykonano tutaj ogrodu deszczowego. [fot. Jacek Zalewski]

Zdumiewa nie tyle skala pomysłu, kolory (to już rzecz gustu), ile fakt, że deszczówka zamiast zasilać donicę, trafia z rynny odwodnieniem liniowym do kanalizacji w drodze. Tę donicę warto byłoby zastąpić postawionym przy ścianie ogrodem deszczowym w pojemniku. W przeciwieństwie do niebieskiego giganta, podłużny ogród pod ścianą nie tarasowałby chodnika.

Niestety bardzo często potrzeba ustawienia donic wynika z błędnej u podstaw koncepcji projektowej drogi, chodnika lub placu. Porażające przykłady betonozy ozdobionej doniczkami to nic zaskakującego w krajobrazie ostatnich rewitalizacji terenów miejskich. Ekosystem przykryty kostką lub granitem, na którym podejmuje się desperackie próby lokowania mikro-eko-systemków w doniczkach. Bieda z nędzą, a nie ozdoba, a często także jest to przeszkoda w komunikacji i to dodatkowo cechująca się wysokim kosztem utrzymania. Takie podejście do projektu to także obraz wyobraźni projektanta lub decydenta. Niestety.

Fot 2 i 3 Donice na betonozie, marna próba zastąpienia naturalnej roślinności [fot. Jacek Zalewski]

Poniższe donice na parkingu otacza piękna zieleń parkowa, wzgórze porośnięte lasem, a w pobliżu przepływa rzeka. Niestety decydujący o tym projekcie wykluczył możliwość nasadzeń, a z czasem zdecydował się na oddzielenie miejsc parkingowych donicami. Kto jednak w tym miejscu zadba o zieleń w donicy? W tym przypadku trzeba dokonać korekty, wyjąć na szerokości donic pas kostki i w jego miejsce wprowadzić nasadzenia, umożliwiając zasilanie zieleni w deszczówkę spływającą z płyty parkingu. System korzeniowy może być ujęty w skrzynki, jeśli zachodzi obawa, że rosnące drzewa mogłyby uszkadzać nawierzchnię lub ich korzenie mogłyby być uszkadzane przez ruch pojazdów. Parkujący z pewnością szukać będą cienia drzew, pod którymi mogą zaparkować auta.

Fot 4. W tym miejscu donice warto zastąpić zielenią niską i dającymi cień drzewami [fot. Jacek Zalewski]

Niektóre przedziwne i zaskakujące realizacje wynikają też z naturalnej przecież potrzeby obcowania z przyrodą. Motywacją z pewnością jest chęć ożywienia uszczelnionej i nieprzyjaznej przestrzeni. Niestety czasem trudno naprawić coś, co z założenia jest nieludzkie. Czasem problemem jest, że pod ozdabianą przestrzenią znajduje się gigantyczny parking lub podziemna kondygnacja wypełniająca działkę niemal do jej granic. Trudno wtedy coś wymyślić. Czy rzeczywiście chcemy, aby deweloperzy i architekci wycinali przestrzeń w której żyjemy z ekosystemu, także tę podziemną, uniemożliwiając krążenie wody w gruncie i tworząc tak niekorzystne nagrzane powierzchnie w miejscach gdzie mieszkamy?

W poniższym przykładzie z kolei, sprawa jest trudna, to inwestycja sprzed lat. Czy jednak dałoby się zrobić coś więcej? Te odwrócone parasolki sugerują, że to piękne i dbające o zieleń miasto lubiłoby i tutaj dokonać zmiany i zadbać o deszczówkę. Drodzy architekci, czy macie pomysł, jak polepszyć ten fragment przestrzeni?

Fot 5. Parasolki są, gdzie jednak ten deszcz? Jak poprawić tę przestrzeń? [fot. Jacek Zalewski]

Na kolejnych zdjęciach też widzicie Państwo pewne relikty przeszłości. Na lewym zdjęciu w ramach remontu starego biurowca podjęto wysiłek wprowadzenia zieleni, jednak efekt jest mizerny. Po prawej swoiste kuriozum z czasów jeszcze PRLu, taki koszmarek mnie kojarzący się cmentarnie. Sporo to musiało kosztować, taka przewieszona betonowa donica zamiast prostej poręczy. Czy warto było? Trawnik i drzewa są 3 metry od tego miejsca, zaraz za chodnikiem.  Co natomiast poraża na lewym zdjęciu, to fakt, że tuż przed widoczną na skraju zdjęcia zielenią urządzoną (ogrodem deszczowym?) inwestor umieścił odwodnienie liniowe, skutecznie odcinając możliwość spływu deszczówki z chodnika na trawnik.

Fot 6 i 7. Dość absurdalne pomysły wprowadzania zieleni w pobliżu budynków [fot. Jacek Zalewski]

Wreszcie na koniec niezwykłe zastosowanie doniczek, jak dla mnie także nienaturalne i niezrozumiałe. Ale kto bogatemu zabroni 😉. Oto ogrodzenie prywatnej posesji – mur wyłożony donicami, a właściwie ścianą plastikowych doniczek, w których rośliny dodatkowo muszą być podlewane kosztownym systemem rurek i automatyki. Zwróćcie uwagę na przebiegający poniżej ogrodzenia rów. Czy organizacja tej przestrzeni nie jest postawiona na głowie? O co w tym wszystkim chodzi, na styku gospodarki miejskiej (rów) i prywatnej (mur)? Czy chcemy wykorzystać deszczówkę, czy umocnionym rowem jak najszybciej odprowadzić wodę w dół, do cieku? Czy ta kombinacja różnych interesów, prywatnych i gminnych sprzyja rozwojowi roślin, kształtowaniu zdrowego mikroklimatu i bioróżnorodności? Może efekt tego ogrodzenia będzie spektakularny, może chodzi właśnie o zioła w doniczkach… W tle pojawia się także środowiskowy koszt plastiku, koszt utrzymania i nawadniania. Przedziwne jest to nasze upodobanie do szukania skomplikowanych i kosztownych rozwiązań.

Fot 8. Trudno zrozumieć tę aranżację przestrzeni. Czy chodzi o wykorzystanie wody, jej odprowadzenie, czy odgrodzenie się do świata przyrody, przebiegającego u stóp ściany rowu, naśladującą przyrodę barierą? [fot. Jacek Zalewski]

Ktoś powie, że to lepsze niż szpaler tujowy. Może i lepsze…

Jeśli mają Państwo uczucie, że rozpoznajecie na zdjęciach znane sobie miejsce, jakieś miasto, i poczujecie ulgę myśląc „u nas nie jest tak źle jak u nich”, radzę nie mówić tego głośno. Świadomie nie opisywałem lokalizacji tych zdjęć. Pochodzą z różnych miejsc w Polsce i zapewniam, w każdym mieście znajdziemy dość takich przykładów, aby uderzać się we własne piersi. W każdym mieście znajdziemy także i świetne przykłady prawdziwej dbałości o wodę i zieleń. A może część z nich wyszła od nas…

Nie akceptujmy słabego projektowania, zarówno jako decydenci, użytkownicy – mieszkańcy, inwestorzy czy projektanci. Ale też doceniajmy wysiłek tych, którzy wiele więcej czasu poświęcają, by ich projekty były naprawdę wpisane w otoczenie, współgrały ze środowiskiem i nie pozbawiały nas nadziei na życie w zielonych, inspirujących, ale też dających cień i wytchnienie miastach, w których woda i zieleń są naprawdę wartością, a nie wyschniętą dekoracją lub kosztowną deklaracją architektonicznej porażki. Sporo pozytywnych przykładów starałem się zawrzeć tutaj:

https://wodociagi-kalisz.pl/Zielono-Niebieska-Infrastruktura/Katalog

Jacek Zalewski, 28.05.2023

Patronite
Wesprzyj naszą działalność darowizną poprzez Patronite – szczegóły w linku https://patronite.pl/%C5%9AwiatWody